top of page
Nowe Ateny, 25.02, fot Iwona Bandzarewic

Benedykt Chmielowski

Nowe Ateny

OŚRODEK PRAKTYK TEATRALNYCH

GARDZIENICE

 

Obsada

Jacobina Blum

Klaudia Gryboś

Natalia Gryczka

Daniel Leżoń

Aleksandra Nowakowska

Łukasz Zgórka / Mikołaj Prynkiewicz

​​

Scenografia 

Iwona Bandzarewicz

Projekcje

Iwona Bandzarewicz

Adaptacja

Kajetan Mojsak, Maciej Gorczyński

Reżyseria

Maciej Gorczyński

Premiera

29 października 2016

OPT Gardzienice

Festiwal Teatrów Błądzących

Zdjęcia : Iwona Bandzarewicz

Nowe Ateny, na zdj. Aleksandra Nowakowsk

 

Dominik Gac, Teatr 2/2017

     

Spektakl Nowe Ateny, w reżyserii Macieja Gorczyńskiego, oparto na pierwszej polskiej encyklopedii autorstwa księdza Benedykta Chmielowskiego (za adaptację, poza Gorczyńskim, odpowiedzialny jest także Kajetan Mojsak). Do kompanii zaprosili artyści Williama Blake’a, podkreślając tym samym, że rzecz będzie refleksją na temat opozycji wyobraźni i nauki. Osiemnastowieczne dzieło Chmielowskiego dowodzi jednak, że takie przeciwstawienie nie jest oczywiste. Księga, w której zapisano rozmaite, mniej lub bardziej niezwykłe informacje („o rybach, matematyce, bogu, bożków mnóstwie, narodów manierze, upierach, remediach przeciw czartom, o fenixie ptaku, o jednorożcu zwierzu” itd.), powstała z chęci rozumowej syntezy świata. Kapłan z Firlejowa, mimo że – jak pisał sam o sobie – „głowę w piwie i miodzie zawraca nazwisko”, nie był filutem, szaleńcem czy dowcipnisiem. Nie sposób więc traktować tego niegdyś bardzo wśród zaściankowej szlachty popularnego dzieła jako pożywki dla drwin z ciemnoty i zabobonu. Twórcy przedstawienia wybierają inną drogę, sięgają do Nowych Aten jak do beczki-imaginarium. Szpunt wybijając tańcem.

 Gorczyński, sam „człowiek gardzienicki” (aktor i wieloletni współpracownik OPT), do zespołu zaprosił studentów Wydziału Teatru Tańca krakowskiej PWST w Bytomiu. Dzięki temu odpowiednie dał rzeczy działanie. Estetyka wypracowana przez kilkadziesiąt lat pracy „Gardzienic” rezonuje, mniej lub bardziej, wszędzie tam, dokąd trafili niegdysiejsi współpracownicy i uczniowie Staniewskiego. Wydawać by się mogło, że niezbędny do odświeżenia tej stylistyki jest nie tylko ktoś z gardzienickiej konstelacji, ale także charakterystyczny dla tej grupy trening.(...)
Oczywiście Gorczyński, podobnie zresztą jak Mojsak, mają swoje z teatrem Staniewskiego doświadczenia,

ale angażując niezwykle sprawnych fizycznie artystów z Bytomia, potrafili odświeżyć zmurszałą już konwencję, unikając cytowania. Jeśli już szukać podobieństw, to chyba do Metamorfoz – gdzie Gorczyński grał osła, a którego to spektaklu finał, z wirującymi bachantkami wznoszącymi „ptasie krzyki”, wybrzmiewa echem w jednej ze scen Nowych Aten. Artyści nie sięgają po to, co najbardziej oczywiste, jak wspomniana cheironomia, zamiast tego stawiają w centrum fisharmonię i snują choreograficzno-pieśniarską opowieść o Blake’owskim niebie i piekle.

O polskim księdzu, który zamienia się w czarnoksiężnika. Opozycja wymyka się oczywistym skojarzeniom.

Po stronie zła jest nie tylko diabeł, ale i Mikołaj Kopernik. Grający główną rolę Daniel Leżoń (współpracujący także z norweskim teatrem Stella Polaris) pozwala opętać się masce, zmieniając sposób poruszania, ton głosu, wędrując gdzieś na krawędź świata, z jednej strony zamkniętego widownią, a z drugiej zwiewnymi zasłonami, pośród których wędrują cienie. Nad tym światem wiszą gumowe piłki-planety. W jednej ze scen aktorzy ruszą z nimi w kosmiczny taniec, unosząc je w dłoniach, na plecach, bawiąc się ciałami niebieskimi, jakby to były ludzkie ciała.

Efekt tych magicznych zmagań rozgrywa się w naszej wyobraźni. Jak poucza Chmielowski: „Czarownicy nie mogą w realne transmutacje przemieniać człeka: na przykład w konia […] tylko przez omamienie patrzących” – tak też należy tłumaczyć stado cwałujących kozackich bachmatów, które do złudzenia przypominały krzesła.

Jeśli czegoś w Nowych Atenach brakuje, to być może Blake’owskiej zmysłowości, delikatnie tylko zaznaczonej

i oswojonej sarmackim mrugnięciem oka i zalotnym dziewczęcym uśmiechem.

Gorczyński w debacie po spektaklu mówił o potrzebie wiedzy skrojonej na miarę człowieka. Chmielowskiemu teoria Kopernika zdała się być ponad tę miarę. Dziś, mimo że wiemy o heliocentryzmie, posługujemy się Internetem i oglądamy zdjęcia Plutona, nie powinniśmy rezygnować ze świata magii, czartów i widm.

Wciąż dręczy nas głód sacrum, które jak Artaudowska siarka nadałoby życiu inny wymiar. Teatr to odpowiednie miejsce na poszukiwanie tego rodzaju doznań, wiedzą to zarówno Gorczyński, jak i Staniewski.

Ten drugi, zafascynowany perspektywą mantyczną, zwraca się do tekstu, w którym zapisano niespełnienie narodowych proroctw. Być może dostrzega tam coś opisującego aktualny nurt historii, ale jeszcze o tym nie mówi.

Młodzi „ateńczycy” pod przewodem Gorczyńskiego sięgnęli do rezerwuaru polskości, tak jak zapatrzeni w chimery Wyspiańskiego aktorzy „Gardzienic”. Ale to ci pierwsi operują środkami, które kiedyś wyniosły „Gardzienice” na teatralny parnas. Zespół Staniewskiego – choć zasilony przez młodych artystów – koncentruje się na mówionym tekście, tak jakby zastanawiał się, czy nie dość już tej trójjedynej chorei. Gorczyński zgłasza veto i pokazuje, że – jak mówiła Panna Młoda – „nie dość wczora […] nie trza doktora, ino tańca”. Wydawać się mogło, że czas płynie nieubłaganie, dzisiejszy teatr jest już w zupełnie innym miejscu niż w chwili największych sukcesów „Gardzienic” – a co za tym idzie, skończył się popyt na ten rodzaj sztuki. Nowe Ateny dowodzą, że za wcześnie na lekceważenie tej stylistyki, ona cały czas ma w sobie moc. Aby z jej pomocą stworzyć dobry spektakl, potrzeba, jak to w czarnej magii, młodej krwi.

dsd.jpg

 

,,Nowe Ateny'', dzieło życia ks. Benedykta Chmielowskiego, to pionierska polska encyklopedia z połowy XVIII w. Za życia autora cieszyła się ogromną popularnością wśród polskiej szlachty. Wkrótce po jego śmierci stała się pośmiewiskiem, uznana za kuriozum – płód naiwności  i pseudonaukowej grafomanii.

Z perspektywy trzech stuleci można jednak na „Nowe Ateny" spojrzeć nie tylko jako na historyczną ciekawostkę czy relikt szlacheckiego ciemnogrodu, ale jako heroiczną próbę ogarnięcia i zrozumienia świata w jego niewyczerpanej różnorodności – świata, w którym pozostawało miejsca na półcienie niewiedzy i tajemnicy; gdzie mikrokosmos        i makrokosmos – powiązane nićmi korespondencji – przeglądały się w sobie. W tej perspektywie „Nowe Ateny" jawią się jako fascynujący – i być może na zawsze stracony – obraz rzeczywistości sprzed wielkiej klasyfikacji

i odczarowania, jakie przyniósł oświeceniowy rozum.

Spektakl - bazujący na fragmentach „Nowych Aten", wykorzystujący choreografię i ruch sceniczny jako medium równie ważne jak słowo – jest próbą takiego właśnie spojrzenia.

 

bottom of page